czwartek, 3 stycznia 2013

Na nowy rok...

Dawno mnie tu nie było i mało się tu działo... postaram się to zmienić, bo po raz kolejny wypowiadam wojnę moim zbędnym kilogramom. Mam nadzieję, że tym razem wojnę wygram i już do mnie nie wrócą ;) 
Jest to dla mnie trudne, bo marnie z moją motywacją. dlatego odważam się na ten wielki krok - pisać na bieżąco o moich postępach i nie-postępach. 

Drogę do mniejszych rozmiarów wybieram długodystansową. Na żadne diety nie mam pieniędzy więc powoli, stopniowo będę zmieniać moje przyzwyczajenia żywieniowe na wyłącznie zdrowe. Liczba posiłków, znając życie, będzie się wahać między 3 a 5. Nie chcę stosować żadnych suplementów diety "na odchudzanie". Liczenie kalorii tez jest moją bardzo słabą stroną. 
Moje odchudzanie zatem będzie wg zasady:

jeść zdrowiej 
jeść mniej
więcej się ruszać

Już kiedyś udało mi się ładnie schudnąć wg tej zasady i długo wagę utrzymałam. Dopiero ciąża dołożyła mi kilogramów. A teraz ponad 5 miesięcy po porodzie - biorę się za siebie, korzystając z tego, że nowy rok się zaczął :) 

2013.01.03. 82 kg
Na razie motywuje mnie to, że mój tłuszczyk mi po prostu przeszkadza. Denerwują mnie moje oponki. Ponadto nie mam w ogóle kondycji. Pogoda jest brzydka i na spacery z dzieckiem jakoś boje się wychodzić, tym bardziej, że wirusy krążą, Darek pokasłuje i całkiem czystego noska nie ma... Więc zaczynam od ćwiczeń w domu - aerobik przy RMF Fitness i ćwiczenia na brzuch, pupę i uda. Na siłownię mnie nie ciągnie. Chętnie chodziłabym na basen, ale nie mam z kim dziecka zostawić, a sama z dzieckiem na basen tez nie pójdę, bo sobie po prostu technicznie z malcem nie poradzę w przebieralni ;) Może od czasu do czasu się jednak uda tam wybrać... Pomyślimy nad tym :) 
Trzymajcie kciuki i wspierajcie :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz